Neapolitański Baba z polskim pierwiastkiem i inne słodkości
Pizza, makarony, lasagne, frutti di mare i inne takie. To na pewno znacie jeśli chodzi o kuchnię włoską. A co z tą słodszą odsłoną? Podczas ostatniej wizyty w Neapolu skusiliśmy się na cannoli, ale też typowo miejscowe przysmaki jak sfogliatelle, czy… baba. Zwłaszcza historia powstania tego ostatniego jest niezwykle ciekawa.
Neapolitański Baba – pomysł Leszczyńskiego czy nie?
Neapolitański Baba to babka z ciasta drożdżowego, przygotowana w kształcie takiego grzybka i jest nasączona rumem lub limoncello. Powiedzieć „nasączona” to jednak mało. Określiłbym to na odwrót, czyli to rum z dodatkiem ciasta drożdżowego :). Naprawdę tak mokrego ciastka nie jadłem nigdy wcześniej. To taki słodki symbol Neapolu, więc nic dziwnego, że będąc tam, traficie na niego niemal w każdej kawiarni, cukierni czy markecie.
Tak jak wspomniałem, ciekawa jest historia powstania baby. Jedna legenda nawet głosi, że do stolicy Kampanii przysmak trafił za sprawą polskiego króla Stanisława Leszczyńskiego. Człowiek sumarycznie to za długo na polskim tronie nie posiedział. Myślę nawet, że jakby w jego czasach kręcili Masterchefa to rzuciłby to całe królowanie i wystartował w tej rywalizacji. Wieść niesie, że był wielkim smakoszem. Uwielbiał ciasto drożdżowe, ale pewnego razu podano mu tak suchą babkę, że się po prostu wkurzył. Rzucił nią na tyle (nie)fortunnie, że rozbił butelkę rumu, który zalał ową babkę. Leszczyński spróbował takiego połączenia, po czym stwierdził, że to mu wreszcie odpowiada. Później babka przez Paryż ostatecznie trafiła do Neapolu, gdzie ludzie się w niej zakochali. Sama nazwa pochodzi ponoć od Ali Baby, bo „Ali Baba i 40 rozbujników” to była ulubiona lektura króla.
Inna legenda również związana jest ze Staszkiem, ale cała sytuacja wyglądała nieco inaczej. Leszczyński bowiem miał przebywać z wizytą u neapolitańskiego króla i to właśnie Włoch miał się zirytować jakością ciasta. Dalszy motyw już znacie. Babka uderzyła w butelkę rumu, rum się wylał i bla bla bla. Ino, że wtedy też Leszczyński podniósł nasączone ciasto i jako pierwszy spróbował.
Ostatnia legenda na temat powstania tej słodkości całkowicie pomija udział polskiego władcy. Na życzenie XVII-wiecznego króla Neapolu Gerolamy Baby babka drożdżowa została nasączona rumem świadomie oraz specjalnie. Połączenie było strzałem w dziesiątkę i szybko znalazło swoich fanów.
Która z legend niesie najwięcej prawdy? Ciężko mi ocenić, gdyż naprawdę ile źródeł tyle wersji, a nie zgłębiałem się, a raczej nie dotarłem do żadnych bardziej wiarygodnych źródeł historycznych.
Sfogliatelle to trzeba spróbować
Osobiście moje serducho skradł jednak inny neapolitański przysmak. Przyznaję, że gdy zobaczyłem sfogliatelle na talerzu, to raczej mega apetycznie to jakoś nie wyglądało. Ciastko z takich jakby warstw, jakiś ślad kremu. Zresztą „sfogliatella” można przetłumaczyć jako „małe cienkie liście”. Ponoć nazywa się je też ogonem homara, ze względu na swój kształt. Ale, ale… pierwszy gryz i normalnie bajka. Kruche ciasto, cukier puder i ten krem mmmmm. Trochę mi krem od karpatki przypominał, więc ciekawa odmiana po cannoli z kremem z serka ricotta.
Szczerze Wam polecam. Możecie jak Włosi wybrać się rano do baru na kawkę oraz takie właśnie ciastko. Sfogliatelle są słodkie, a wiadomka dużo cukru, dużo energii 😀 To co, taki zestaw przydałby się minimu w kązdy poniedziałek, prawda?
2 komentarze
Adrianna
Michał a na pewno to nie jest rodzaj żeński?
Michał Szydlik
100%, a skąd ta niepewność?